Miauczał tak głośno, że mieszkańcy kamienicy przy ul. Gdańskiej musieli go usłyszeć. Dostaliśmy informacje, że na klatce schodowej leży kotek i zwija się z bólu - mówi nam Marta Olesińska z łódzkiego schroniska.
Podczas badania okazało się, że Mruczuś (bo tak mały kot dostał na imię) ma połamane obie przednie łapki.
Mieszkańcy mówili nam, że ktoś musiał rzucić nim o ścianę. Sporo na to wskazuje, bo upadek ze schodów nie skończyłby się tak poważnymi obrażeniami - podkreśla nasza rozmówczyni. Mruczuś nie może sam chodzić, dlatego wymaga ciągłej opieki. Na razie przebywa w domu pani weterynarz z łódzkiego schroniska.

Miałczał tak głośno, że mieszkańcy kamienicy przy ul. Gdańskiej musieli go usłyszeć.
- Dostaliśmy informacje, że na klatce schodowej leży kotek i zwija się z bólu - mówi nam Marta Olesińska z łódzkiego schroniska. (http://www.tvn24.pl)
Zaczynam tracić wiarę w ludzkość. :/
Więcej informacji na http://www.tvn24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz